Oficjalnie wspinaczka po schodach drapacza chmur zaliczona została do udanych! O co chodziło w całej akcji? Już po raz kolejny, tym razem wczoraj, w sobotę, o godzinie 9 rano, 17 lutego 2024 roku rozpoczął się Skyliner Everest Run. To wspinaczka po klatkach schodowych, która zgromadziła zarówno profesjonalnych sportowców, jak i amatorów w sporcie. Każdy uczestnik tej sportowej akcji, mógł zatem sprawdzić, czy wyszedłby na Mount Everest, chodząc, a raczej wspinając się po schodach jednego z bardzo wysokiego budynku w samym centrum Warszawy.
Najlepszy okazał się być Bartłomiej Całka, który pokonał swój zeszłoroczny rekord i przeszedł po schodach aż 50,5 metra i wspiął się, obliczając – na wysokość 15 900,5 metrów. Jeśli chodzi o kobiety, tutaj mistrzynią okazała się być Klaudia Krajewska, która pokonała trasę na schodach liczącą 74 wejść, oraz tym samym osiągając wysokość 12 006,5 metra. Także ekipa Elevator Museum Warsaw jest godna wyróżnienia w tych zawodach. Łącznie zaliczyła 111 wejść, a to oznacza, że dwukrotnie weszła na Mount Everest. Warto tutaj dodać, że sam Everest jest najwyższym szczytem Ziemi. Ten ośmiotysięcznik położony jest w Himalajach Wysokich, na granicy Nepalu i Chińskiej Republiki Ludowej.
Uczestnicy, zwłaszcza ci, którzy osiągnęli tak wysokie wyniki w „schodowej wspinaczce” nie da się ukryć, że przygotowywali się do wystartowania w zawodach.
Skyliner Everest Run to 24-godzinny bieg po schodach. Warto wiedzieć, że by osiągnąć taki sam wynik, jakby się weszło na Everest, ale po schodach, potrzeba 55 razy pokonać 42 piętra warszawskiego wieżowca pod nazwą Skyliner. Stąd też nazwa, całej akcji. Co istotne, na dotarcie do celu masz całą dobę, ale możesz odpocząć kiedy chcesz i jak chcesz w przerwach. I możesz też skończyć całą wspinaczkę gdy tylko poczujesz duże zmęczenie. Albo ją przerwać, wrócić do domu na chwilę, odsapnąć, odespać i wrócić zdobywając „szczyt” we wnętrzu drapacza chmur. Warto dodać, że w dół zawsze zjeżdża się już, po ukończeniu maratonu, albo w przerwie windą. Co oznacza, że zawsze do góry wchodzi się o własnych siłach, po schodach.
Start wspinaczki rozpoczął się 17 lutego o godzinie 9 rano. Zawodnicy podzielili się na osiem grup, które wchodziły po sobie, na górę wieżowca, w określonym odstępie czasu. Zainteresowanie taką akcją było spore. Pierwsza grupa liczyła 65 miejsc, kolejne – po 40 miejsc. A cała impreza skończyła się w niedzielę, 18 lutego o godzinie 9 rano, niezależnie do tego, o której rozpocząłeś całą wspinaczkę. Co więcej nie liczyło się tutaj tempo, jedynym najważniejszym osiągnięciem było zaliczenie kilkakrotnie szczytu wieżowca.
Na kolejnych piętrach na uczestników czekały tzw. strefy odpoczynku z szybką regeneracją. Warto też dodać, że organizatorem biegu była Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK, która zainicjowała akcję „Biegamy po schodach” – cotygodniowe treningi na schodach warszawskich wieżowców. Wpisowe każdego uczestnika – w wysokości min. 250 zł – zostaje w całości przekazywane na organizację biegu – a nadwyżka na realizację działań Fundacji.
Za nami już ósma edycja tej akcji „Everest Run”. A jej meritum jest wspięcie się po schodach na odległość, jaką pokonują śmiałkowie na najwyższy światowy szczyt. Trzeba pokonać tutaj aż 2310 pięter, by osiągnąć wysokość 8848 metrów. A oznacza to oczywiście wchodzenie schodami na wieżowiec kilkakrotnie razem ze zjazdem na dół widną tak samo, wiele razy.
Ważną informacją jest to, że ta sportowa zabawa ma cel charytatywny. Cały dochód z wydarzenia przeznaczony jest na cele statutowe Fundacji Wspierania Ratownictwa Medycznego RK.
– Skyliner Everest Run 2024 niezmiennie jest dla nas okazją do zakupu kolejnego wyposażenia ratującego życie i zdrowie małych dzieci, a także do sfinansowania sprzętu szkoleniowego. Pieniądze z poprzedniego biegu przeznaczyliśmy m.in. na zakup kardiomonitora do karetki
– opowiada Michał Janas, dyrektor Fundacji Wsparcia Ratownictwa RK.
Źródło: https://everestrun.pl/